Droga Mleczna (Wrocław)

15:28

W Drodze Mlecznej byliśmy już dwa razy. Ponieważ zlokalizowana jest w dzielnicy, w której nie bywamy zbyt często, trafiamy tam na sobotnie śniadanie, kiedy po załatwieniu spraw w mieście nie chcemy jeszcze wracać do domu. Okolica przyjmuje nas swoją surowością zaniedbanej jezdni, kruszących się kamienic, wspomnień pożarów mieszkań, obtłuczonych schodach wejściowych bram, zapomnianych doniczek na balkonach. Przed samą Drogą nie ma możliwości parkowania, więc auto zostawiamy po drugiej stronie ulicy od placu zabaw przywodzącego na myśl serial Shameless. Mijają nas ludzie wszelkich pokrojów - szarzy staruszkowie, matki z dzieciakami na rękach, mali rozbujnicy z pistoletami na kulki. Przekraczając próg Drogi zostawiamy jednak otoczenie za drzwiami. Wita nas kolorowa ściana z rysunkami, miła i schludnie ubrana pani za barem chętnie przyjmuje zamówienie, pomaga podjąć decyzję, doradzi.


Siadając w Drodze wybieramy stolik tuż przy wejściu, pod oknem - jest najjaśniejszy i pozwala obserwować ulicę Krasickiego z całą jej szarością stanowiącą kontrast dla wnętrza tego przytulnego bistro.


Przy swojej pierwszej wizycie wybrałam kaszę jaglaną z kurczakiem i pieczarkami. Tym razem zdecydowałam się na kokosową owsiankę z jagodami goji. Nie ma w tym daniu nic nadzwyczajnego, ale w domu nie mam kompana do jedzenia owsianek i tego typu mlecznych dań, więc sama ich po prostu nie przyrządzam. Ze względu na prostotę tej opcji, nie wyobrażam sobie jej schrzanienia i tak też było - owsianka była smaczna, poprawna. Jak to owsianka. Motyw kokosa (mleczko kokosowe i wiórki) dodały jej lekkości i słodkości nieco innej niż laktozowej czy miodowej. To chyba lżejsza wersja dość konserwatywnego dania. Dodatek jagód moim zdaniem niewiele wniósł do całości, ale to dlatego że nie przepadam za ich wysuszonym i starawym smakiem, a i nie wierzę w teorię superfoods ;)


Mój towarzysz za to ponownie wybrał kanapkę Jim Beam z kurczakiem, boczkiem, serem i sosem BBQ. Była "dobra, ale sucha" - nieco więcej sosu na pewno zmieniłoby danie na korzyść. Rzeczywiście pieczywo zdominowało smak kanapki, na zdjęciu poniżej widać dość skromne wyposażenie jej wnętrza... A szkoda, bo przecież składniki mogłyby naprawdę fajnie zagrać.


Tego typu młode i nowoczesne wrocławskie (i pewnie nie tylko wrocławskie) bistra mają to do siebie, że wśród napojów oferują wszystkie te Fritz Kole i różne napoje bazujące na herbatach i yerba mate. Heromata była połączeniem yerby i pomarańczy i smakowała jak mniej słodka oranżada. Przy tym wszystkim kupujemy oczywiście brand ;)


Nie mogło się też obejść bez espresso, które w Drodze jest delikatne i kremowe, z lekko orzechową nutą. Nie udało mi się podpatrzyć dostawcy kawy (a od jakiegoś czasu to moje zboczenie), na pewno jednak smak dorównywał mojej ukochanej Etno Cafe.


 PODSUMOWUJĄC:
JEDZENIE OOOoo
ponieważ na razie mieliśmy okazję próbować tylko pozycji śniadaniowych, ciężko powiedzieć jak Droga Mleczna radzi sobie z opcjami obiadowymi, które wyczytywane z gastrozbioru prezentują się ciekawie; pozycje śniadaniowe są poprawne, ale nie porywają - nie oczekujmy więc od Drogi rewolucji na talerzu, a raczej ciekawych i sycących rozwiązań ;)

WYSTRÓJ OOooo
skromny, schludny bar mleczny

OBSŁUGA OOOoo
minus za zapomnienie o mojej kawie ;)

POD KĄTEM WYMAGAŃ ŻYWIENIOWYCH OOOOO
znajdzie tu coś dla siebie i bezgluten, i wegetarianin, i weganin

CENY: tanio

= 0.65

Droga Mleczna

You Might Also Like

0 comments

Polub na Facebooku!